Poniższy tekst może powodować oburzenie, zniesmaczenie bądź załamanie nerwowe. Jeśli więc jesteś wrażliwy, radzę kilknąc X w prawych górnym rogu ekranu.
Istnieje coś takiego jak "przesilenie zimowe"? A może to "przesilenie wiosenne", tylko znacznie wcześniej? A może zwykłe przemęczenie? Nie chciało mi się wstawać z łóżka, widząc stos prania do poskładania byłam bliska płaczu, nie miałam siły na nic, obiad robiłam z obowiązku. Zły nastrój trzymał się mnie kurczowo przez kilka dłuuuugich dni. Myślałam, ze to moje humory już mi nigdy nie miną...
Z mamą się nie da tak bawić jak z tatą, o nie! Tata ma więcej pomysłów, jest bardziej szalony! Nie jest tak przewrażliwiony jak mama, pozwala na więcej w trakcie zabawy. Tak, tata jest zdecydowanie kompanem zabaw i to jakim łohohoo!
Ostatnio nie miałam zbyt wiele czasu na pisanie na blogu. Maks zasypiał późnym, bardzo późnym wieczorem. Kiedy już usnął nie myślałam już o niczym innym, jak tylko o tym, żeby też pójśćspać. Niby nie powinnam narzekać, bo przez to jego późne chodzenie spać, wstajemy przed 9, a to istny luksus! (rok temu mieliśmy pobudki o 5). Ale do tego doszły teraz wychodzące zębiska, swędzenie skóry, drapanie, więc budzimy się kilka razy w ciągu nocy... Parę dni temu lekarz zdiagnozował u Maksa atopowe zapalenie skóry. Miałam nadzieję, że jego to ominie. Niestety, historia lubi się powtarzać...
Powoli zaczynamy rozglądać się za spacerówką. Przed narodzinami Maksa kupiliśmy wózek wielofunkcyjny, czyli taki który służył nam najpierw jako gondola, a teraz jako spacerówka. Do naszego wózka nie miałam żadnych zastrzeżeń, do czasu aż Maks zaczął chodzić. Panicz zdecydowanie woli większość część spaceru przemierzać na własnych nóżkach. Pierwsze 15 minut siedzi w wózku, a później woli pomagać mi w pchaniu, albo co gorsza zwiewać na boki, a ja ganiam za nim ciągnąc wózek. Wolałabym coś zdecydowanie mniejszego, lżejszego.
"Mamiii, Maamiiii". Książę Maksymilian już otworzył swoje słodkie, niebieskie oczy Mamusiu, wyspał się, kiedy Ty byś dalej chętnie tuliła się do poduchy, leżała pod tą cieplutką, mięciutką kołderką. Mamiiii wyskakuj szybko spod pierzyny i rozpocznij swój dzień pracy!
Od pewnego czasu poza sprzątaniem , gotowaniem i opieką nad Maksem, zajmowałam się czymś jeszcze. Pomysł zrodził się już rok temu, było wiele koncepcji, w końcu JEST! Kiedy tylko wyszły z rąk Dziadka B. i znalazły się u nas w domu poczułam ten zapach - zapach lasu, drewna...
No i nas dopadło PASKUDZTWO! Jeszcze ostatnio przechwalałam się, że Maksa nie łapie żadne choróbsko, oho i masz babo placek! Przedwczoraj obudziliśmy się i Mały Kowalski od razu pokazał palcem nos, a tam... gile :o! Ogólnie rzadko chorujemy, a jak już coś nas łapie to raczej delikatnie - na szczęście.
Dzisiaj trochę refleksyjnie. Naszedł mi na tapetę temat o kolejnym dziecku. "Trauma poporodowa" już mi minęła jakiś czas temu. Nie było łatwo bo, rodziłam Maksa ponad 24 godziny, nie spałam około 40 godzin, a po porodzie od razu dano mi małego, płaczliwego Bąka, który miał problem z jedzeniem Oo. Później widząc kobietę w ciąży współczułam jej, że przed nią poród. Ale... minęło. Czas zrobił swoje. Byłabym w stanie znowu przez to przejść dla takiej dawki miłości, jaką daje dziecko.
Hmmm mieć kolejnego szalonego Kowalskiego, czy nie?