Wieczorem wzięłam się za pakowanie prezentów. Przy Maksie była to sztuka prawie niewykonalna.
Co chwilę podbierał mi taśmę klejącą, to chciał patrzeć co robię - oczywiście będąc na moich rękach, ekhm. Jak zasnął nie chciałam już mu szeleścić papierem, więc dokończyłam dzisiaj rano. Od 8 chodzi u nas pralka, więc Psotnik miał zajęcie - musiał jej pilnować, czy dobrze pierze ;-)