Daj dziecku radość :)

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Opowieśc wigilijna.

 Mroźny wieczór, z nieba lecą płatki śniegu, taaakie duże. Za oknem biało,a w oknie dziewczynka wlepiająca nos w szybę. Szuka pierwszej gwiazdki, by wszyscy mogli zasiąść do wigilijnej kolacji. Na stole biały obrus, najlepsza domowa zastawa, kompot z suszu, opłatek, Pismo Święte. Z kuchni unoszą się smakowite zapachy. Każdy się krząta po domu. 

Wszystko gotowe, tylko gdzie ta gwiazdka? 
Jest! Jest! Najpierw czytanie Ewangelii, śpiewanie kolęd, dzielenie się opłatkiem i życzenia. 
Barszczyk, pierogi z kapustą, ryba jedna i druga, smażona i gotowana. 1,2,3...,6, ej nie ma 12 potraw!!! Ale w sumie dodając grzybki marynowane i kompot jest 12. Przejdzie. Wszyscy zasiadają do stołu, jedzą to co mama przygotowywała od kilku dni, a czego nie wolno było spróbować przed kolacją. (...)
Dzwonek do drzwi! Mikołaj! O nie! Dziewczynka bierze starszą siostrę za rękę i szybko biegną do łazienki, zamknęły za sobą drzwi - oczywiście na klucz. 
Słyszą jak rodzice rozmawiają z M. Drzwi wejściowe się zamknęły. Mama woła: Chodźcie już, Mikołaj poszedł. Siostry wychodzą. Pod choinką peeełno prezentów. Czas rozpakowywać. O ja! Jest auto dla barbie, różowe, wymarzone! Ale... napisane jest, że to dla starszej siostry. Jak Mikołaj mógł dać jej prezent o którym ona tak marzyła? Siostra przecież nie bawi się lalkami! Wszyscy wkoło się śmieją i mówią, że to na pewno dla dziewczynki. Hura! Teraz można zjeść w spokoju kolację.
Dziewczynka jest szczęśliwa, nie tylko dlatego, ze ma nowe, wspaniałe zabawki, ale dlatego, że wszyscy są uśmiechnięci, nikt się nie kłóci. 
Taka magia tych świąt, że wszyscy zapominają o złości, starają się, by atmosfera była miła i przyjemna. Ach...

 Do dziś pamiętam tamtą Wigilię. Miałam 8 lat, niebieską sukienkę i białe rajstopy. Pamiętam jak siedziałam obok choinki i moich rozpakowanych prezentów i przyglądałam się "dorosłym". Czułam się wtedy szczęśliwa, tak po prostu...
Przed Mikołajem chowałam się z siostrą do łazienki, bo się go bardzo bałam. Kilka lat wcześniej przyszedł do mnie Mikołaj (mój brat) w strasznej masce - ludzie, skąd wyście ją wzięli?! Po wizycie M., szłam wyrzucić coś do kosza na śmieci, a tam... Twarz Mikołaja!!! Od tamtej pory byłam przerażona wizytą" tego Pana" i uciekałam do łazienki, słysząc tylko dzwonek do drzwi. Siostrę brałam jako moją osobistą security, w razie jakby M. chciał jakiś wierszyk, albo piosenkę w zamian za prezenty. Dodatkowe miejsce przy stole też mnie przerażało. Bałam się, że do naszych drzwi zapuka jakiś "dziad" i będzie musiał z nami jeść kolację. Oł noł!






 Ten post miałam dodać w Wigilię rano, ale czeka mnie tyle "roboty", że nie wyrobiłabym się. Jeszcze zostawiłabym Was bez wpisu, i co wtedy?! Bez życzeń. Niewybaczalne!!!!


Kochani moi!
 Życzę Wam wspaniałych świąt w gronie rodziny i najbliższych  osób. 
Byście czuli się szczęśliwi, kochani. 
Życzę Wam zdrowia (ciepło się ubrac na pasterkę ;) ), uśmiechu i pogody ducha.
Życzę Wam wszystkiego dobrego!!!!





 Kolejny wpis po świętach, pochwalę się co dostaliśmy od Mikołaja ( byliśmy najgrzeczniejsi na świecie, serio, serio, więc coś dla nas będzie na pewno ;)), pokażę Wam potrawy, które przygotowaliśmy na kolację Wigilijną. Będzie duuużo zdjeć, obiecuję ! :)







 Święta zamierzam w 100% poświęcić rodzinie, więc laptopa zamykam. Do zobaczenia 27 grudnia!!!  - no dobra, na komentarze i wiadomości odpisze jak już wszyscy będą spali, hihi ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoją opinię!